Lubię przepisy, które pozwalają przemycić jak największą ilość warzyw. Tak, przemycić, także dorosłym. Niekoniecznie muszą udawać te mięsne, ale mogą pokazywać inne, często nieznanie mi oblicze kuchni jarskiej.
Pieczony kalafior jest świetny w smaku. Jeśli nie mieliście okazji tego sprawdzić, koniecznie trzeba to nadrobić! Ten pasztet jest naprawdę dobry. Nieco orzechowy w smaku, z ciekawym dodatkiem suszonych pomidorów i dużą ilością natki pietruszki.
Przepis na ten pasztet pochodzi z bloga jadlonomia.
Pasztet z pieczonego kalafiora
Składniki na jedną podłużną foremkę keksową o długości ok. 35 cm:
- 1 nieduży, młody kalafior (mój ważył, przez obraniem z zewnętrznych liści i głąba, 940 g)
- 4 małe, młode ziemniaki (ok. 370 g)
- olej (może być z zalewy z pomidorów)
- 1/2 szklanki suchej kaszy jaglanej
- 1/2 szklanki mielonych, prażonych pestek dyni*
- 10 suszonych pomidorów z oleju
- 1 duży pęczek natki pietruszki
- 1 ząbek czosnku
- 1/2 łyżeczki mielonej kolendry
- sól i czarny pieprz
*pestki dyni najpierw zbrązowiłam na suchej patelni, a następnie zmieliłam w malakserze, chociaż młynek do kawy byłby jeszcze lepszy
Piekarnik rozgrzać do 200 stopni. Kalafiora podzielić na różyczki, ziemniaki pokroić w kostkę lub na ćwiartki, następnie wszystko natrzeć olejem. Tak przygotowane warzywa ułożyć na dużej blasze wyłożonej papierem do pieczenia, wsunąć do piekarnika i piec przez około 45 minut do czasu, aż kalafior i ziemniaki będą miękkie.
W międzyczasie kaszę jaglaną dokładnie opłukać wrzątkiem, następnie wlać 1 szklankę wody z solą i gotować pod przykryciem na minimalnym ogniu przez 12 - 15 minut do czasu, aż kasza wchłonie wodę.
Upieczone warzywa przełożyć do dużej miski wraz z ugotowaną kaszą jaglaną i całą resztą składników – możecie zostawić jedną różyczkę kalafiora do ozdoby pasztetu. Zmiksować wszystko przy pomocy ręcznego blendera na gładką masę, doprawić do smaku solą oraz pieprzem.
Jedną dużą foremkę (lub dwie małe) wyłożyć papierem do pieczenia, nałożyć masę pasztetową, wyrównać i piec przez 35 - 45 minut do czasu (piekłam 45 minut), aż pasztet będzie miał złotą skorupkę. Odłożyć na blat i całkowicie wystudzić, dopiero wtedy kroić i podawać do pieczywa lub surowych warzyw.
Porady:
Jeśli macie w domu maszynkę do mielenia śmiało zmielcie wszystkie składniki w maszynce – będą jeszcze lepiej połączone.
Uwagi:
Kaszę jaglaną, jak każdą inną kaszę, gotuję pod przykryciem, aż do wchłonięcia wody, a potem, nie odkrywając pokrywki, zostawiam ją jeszcze przez kilka minut w garnku, by "doszła".
Kalafiora piekłam w temp. 200 st. C, w oryginale jest 220.
Kaszę jaglaną przepłukuje się wrzątkiem, by pozbyć się ewentualnej goryczki.
Pasztet najlepiej kroić po kilkugodzinnym pobycie w lodówce.
Może zainteresuje Cię także przepis na pasztet z czerwonej soczewicy? Jeden z moich ulubionych.
Bądź na bieżąco, polub stronę na fb
Pasztety Jadłonomii faktycznie są inspirujące <3 Też na weekend zrobiłam :)
OdpowiedzUsuńJakże właściwe słowo: inspirujące. I jeszcze zachęcające do spróbowania. Z Jadłonomii bardzo lubię jeszcze m.in. smalec z fasoli. Jest kapitalny.
Usuń